Suita jest pokłosiem testu kanadyjki Symfonia 16 zamieszczonego parę lat temu w magazynie WIOSŁO. Tekst trafił do "szuflady", poleżał i przyszła wreszcie pora, aby ujrzał światło dzienne. Powód jest zresztą znakomity – nowa odsłona kanu.pl, którą zawdzięczamy Myszoorowi. Po przeredagowaniu rzecz przedstawia się następująco.

Do napisania kilku słów na temat związany z testem Symfonii 16 skłoniło mnie ostatnie zdanie komentarza, które brzmiało: " ... że może to i dobrze, że ona tak trzyma kierunek, bo na początku w kanadyjce najtrudniej jest sprawić, by płynęła prosto".

Otóż nie sądzę, aby sama z siebie płynęła prosto. Praktycznie płaskodenna konstrukcja będzie miała naturalną tendencję do ześlizgów – to zjawisko i mechanizmy nań się składające postaram się przybliżyć Czytelnikowi poniżej.

W przypadku przemieszczającego się w wodzie kadłuba pierwszym istotnym czynnikiem jest kształt jego podwodnej części. Drugim – prąd rzeki, który na rzece nizinnej jest zaniedbywany lub wręcz lekceważony, a który, jak wynika to z relacji pierwszego testera: "miotał krową po krzaczorach" lub wystawiał na próbę tężyznę fizyczną załogi (zwłaszcza sternika). Trzecim aspektem, widocznym zwłaszcza w przypadku drugiego testera, było znaczne przeciążenie na rufie. Przeanalizuję te czynniki z osobna, potem je złożę na płynącej wodzie i wyciągniemy jakieś wnioski, które wzbogacą naszą wiedzę o technice pokonywania zakrętów obciążoną łódką na krętej, nizinnej rzece. Niby łatwej, jednak nie do końca.

Kadłub kanadyjki na planie linii wodnej ma kształt wrzeciona, mniej lub bardziej symetrycznego. Istotne jest tutaj to, że zarówno dziób, jak i rufa schodzą się "na ostro". Gdy taka bryła porusza się w wodzie na wprost, rozkład sił oporu jest symetryczny i kadłub porusza się prosto z jakąś tam prędkością wynikającą z hamowania kadłuba. Jeżeli natomiast zainicjujemy skręt takiej bryły, to jej wypadkowy ruch nie jest już taki oczywisty.



Rys. 1. Układ strug wody działających na kadłub poruszający się prosto i w skręcie.

Struga wody napierająca na kadłub kanadyjki wprowadzonej w skręt działa pod innym kątem na część dziobową i rufową. To powoduje, że dziób przemieszczającego się kadłuba jest "przytrzymywany" (tutaj kąt działania strugi wody jest duży), podczas, gdy rufa jest "nadrzucana" (kąt działania strugi jest dużo mniejszy). Należy zwrócić uwagę, że energia ruchu postępowego zamienia się w energię ruchu obrotowego. Jego przerwanie wymaga pewnego, dodatkowego nakładu energii. Kadłub zmienia kurs, maleje jego prędkość i dodatkowo obraca się on wokół pionowej osi. Zjawisko to, zwane również "zacieśnianiem skrętu" jest najbardziej widoczne przy kadłubach płaskodennych, szczególnie, gdy występuje przegłębienie na dziobie. Innymi słowy, kanu po zainicjowaniu skrętu, miast skręcać jak "po szynie" – dziób i rufa poruszałyby się wtedy po tym samym łuku – skręca, przesuwa w bok i dodatkowo się obraca. Dziób w takim przypadku porusza się po mniejszym łuku, niż czyni to nadrzucana rufa. Nadrzucaniu rufy do pewnego (ale tylko do pewnego) stopnia przeciwdziała ostra część rufowa kadłuba, jaką posiadają niektóre klasyczne konstrukcje, np. typu prospektor.

Generalnie, jeśli mówimy o manewrowości kanu, na pierwszym miejscu pada słowo rocker, czyli łukowatość stępki (podniesienie linii kilu na dziobie i rufie względem środka). Przypomnę, im większy rocker, tym łódka łatwiej skręca. Praktycznie nie wspomina się natomiast o kształcie przekroju poprzecznego dziobu (i rufy) w części podwodnej. Im ten przekrój jest bardziej obły, z tym większą swobodą  dziób, czy rufa, przemieszcza się w poprzek, jak to ma miejsce przy przesunięciach w bok (naciągnięciach), czy obrotach. A właśnie takie przekroje posiadają najczęściej kanadyjki płaskodenne.

Rozkład prędkości strugi wody w nurcie rzeki ma podstawowe znaczenie dla zachowania się kanu. Dla naszych celów przedstawię nieco uproszczony, a wręcz książkowy, obraz takiego rozkładu na prostym odcinku rzeki i na zakręcie (zakolu). Im linia wytyczająca przebieg prądu wody jest dłuższa, tym prędkość tego prądu jest większa.



Rys.2. Rozkład prędkości strugi wody na odcinku prostym i w zakolu.

Wrzecionowaty kadłub kanu poruszający się z określoną prędkością w dół rzeki zgodnie z przebiegiem linii prądu stawia tylko pewien opór. Jeżeli jednak zostanie on ustawiony nawet pod niewielkim kątem względem tego prądu, to napierające na niego strugi wody powodują, że pojawia się tendencja do obrócenia kanu rufą w dół rzeki – jeżeli rufa było skierowana na środek nurtu i skutkiem tego działa na nią struga wody o większej prędkości niż na dziób. Jeżeli natomiast na nurt zostanie skierowany dziób, to nurt wody będzie powodował stopniowe spychanie kadłuba do brzegu i będzie usiłował ustawić go wzdłuż linii prądu, jak to jest przedstawione na rys.3.



Rys. 3. Zachowanie się płynącego kanu na nurcie w zależności od ustawienia kadłuba.

Tutaj również ma znaczenie ma kształt przekrojów poprzecznych końcowych części kadłuba, przede wszystkim rufy. Ostry kształt powoduje, że nurt silniej oddziałuje na rufę i łatwiej ją "zabiera", ale z drugiej strony właśnie ta "powierzchnia bocznego oporu" powoduje, że kanu nie będzie miało tak dużej tendencji do zacieśniania skrętu, jak w przypadku, gdy przekroje obłe powodują prześlizgiwanie się rufy w poprzek nurtu – zapoczątkowanie skrętu na początku zakola rzeki powoduje, że kanu dodatkowo zaczyna się obracać i to coraz mocniej – do działania silniejszego nurtu na środku rzeki dochodzi gwałtowne zacieśnianie skrętu, którego mechanizm został poprzednio omówiony. W tym przypadku nie ma już tak skutecznej "powierzchni bocznego oporu", która powodowałaby utrzymywanie rufy w nurcie.

Przeciążenie na rufie zwiększa te niekorzystne tendencje, szczególnie w przypadku kanu płaskodennego – efektywna powierzchnia boczna rufy jest większa, co powoduje, że nurt oddziałuje silniej, a po zainicjowaniu skrętu rozpoczyna się wręcz "zamiatanie" rufą. Właśnie te niuanse kształtu kadłuba tłumaczą różnicę pomiędzy Symfonią, a AS-em.

Pora zatem na propozycje dotyczące techniki wiosłowania i manewrowania na krętej nizinnej rzece. Generalnie – sternik wiosłuje po wewnętrznej stronie skrętu, czyli przy przechodzeniu z jednego skrętu w drugi sternik zamienia stronę wiosłowania. Szlakowy nie musi synchronicznie zmieniać stron, natomiast musi wyczuwać tendencje kanu do obrotu i kontrolować ustawienie dziobu względem nurtu. Może wystarczyć przyciąganie dziobu lub wiosłowanie po ukosie po stronie zewnętrznej skrętu, może być potrzeba wiosłowania zagarnięciciami po wewnętrznej stronie.

Zbliżając się do zakrętu należy ustawić kanu w linii nurtu na jego środku lub nieco bliżej wewnętrznego brzegu rzeki – przeszkody w postaci np. zwalonych drzew są najczęściej przy brzegu zewnętrznym. Przy wchodzeniu kanu  w skręt rufa zostaje poddana działaniu nurtu. Jego siła jest tym większa, im jest to bliżej środka rzeki i im większy jest kąt pomiędzy kanu a linią prądu. Następuje znane już zacieśnianie skrętu. Sternik wiosłuje po wewnętrznej pociągnięciami równoległymi do diametralnej, które stopniowo przechodzą  w wiosłowanie po ukosie – w ten sposób nie ma straty energii na korekty (kontrowanie), gdyby wiosłowanie miało miejsce po zewnętrznej, a kanu zyskuje dodatkowo na prędkości. Regulacją kąta wiosłowania można przyciągać (naciągać) rufę tak, że w trakcie przemieszczania się w skręcie występuje tylko niewielka siła obracająco-spychajaca rufę na nurt. Po wyjściu z zakola jednym silniejszym zagarnięciem do przodu (zawiosłowaniem) można kanu ustawić równolegle do linii nurtu.



Rys. 4. Wiosłowanie przy pokonywaniu zakrętu. Sternik wiosłuje po wewnętrznej.

Jeżeli szlakowy wiosłuje po stronie zewnętrznej (układ normalny), to kontroluje prowadzenie dziobu wiosłując równolegle do diametralnej i, w razie potrzeby, ukośnie do przodu przeciwdziałając zacieśnianiu skrętu oraz utrzymując odpowiednią odległość od odsypiska przy wewnętrznym brzegu, gdzie jest płytka woda. W razie potrzeby – gdy dziób nadmiernie skręca w stronę wewnętrznego brzegu, - szlakowy może zadziałać bardziej radykalnie stosując dodatkowo sterowanie na dziobie lub podparcie skręcające (naciąganie dziobu). Przy wiosłowaniu po wewnętrznej stronie skrętu szlakowy może prowadzić wiosło wzdłuż krzywizny burty (obok napędzania występuje efekt zagarnięcia – zawiosłowania), lub, gdy wymaga tego sytuacja, wiosłować zagarnięciami do przodu (nisko prowadząc wiosło). Ważne jest tutaj, obok napędzania łódki, kontrolowanie ustawienia dziobu względem linii prądu. Przy ostrym zakręcie może być taki układ wiosłowania, że szlakowy (wiosłując po wewnętrznej) obraca dziób na zewnątrz, sternik wiosłując po wewnętrznej – pociągnięciami ukośnymi lub wręcz, tylko zagarnięciami (zawiosłowywując), kontroluje ustawienie rufy względem nurtu, który po prostu "przeniesie" kanu wzdłuż zakola rzeki.

Przy pewnej wprawie i zgraniu osady łódkę można bardzo precyzyjnie prowadzić wzdłuż zakrętu, a sternik wręcz czuje, jak dziób jest przyklejony do "toru", po którym się porusza.

Gdy sternik wiosłuje po zewnętrznej, to nadaje łódce prędkość, ale bez korekcji ustawia się ona rufą na nurt, który zresztą niesie łódką na zewnętrzny brzeg (szybszy nurt, podmyte i zwalone drzewa). Przeprowadzenie silnej korekty (odepchnięcie na rufie) wymaga pewnego czasu, który z punktu efektywności i szybkości pokonania zakrętu jest czasem straconym. A drzewa są coraz bliżej...

Powyższe rozważania, które można streścić jednym stwierdzeniem – sternik wiosłuje po wewnętrznej skrętu, adresuję do koleżeństwa, które dopiero rozpoczyna swoją przygodę z kanadyjką (stare wygi już prawie wszystko wiedzą), a z powodu niewielkiej ilości publikacji na temat specyficznej techniki wiosłowania, kroczą drogą "błędów i wypaczeń".

Czekam na opinie tych, którzy zastosują przedstawioną technikę pokonywania zakrętów w praktyce. Zatem, do wioseł, a będzie o czym rozwodzić się w zimowe wieczory.

Za oknem śnieg (pisane w zimie – aut.), to dinozaurom narciarstwa zjazdowego można przypomnieć, że kiedyś istotnym elementem techniki były ześlizgi i gra krawędzi. Jest wiele paraleli w pływaniu na kanu i jazdą na nartach w oldskulowym stylu. Kanadyjek carvingowych jeszcze nie ma, chociaż technika już jest. A na zakończenie życzenia – stopy wody pod wiosłem.

Andrzej Sałaciak

_____________________________