D1

Po krótkim kręceniu się po okolicy le Poujol-sur-Orb i rozpoznawaniu parkingów na przeciwnym brzegu blisko kampingu położonego kilkaset metrów w górę rzeki powyżej mostu trafiamy na fajne miejsce. Prośba o udostępnienie wody na owym kampingu kończy się wskazaniem drogi do … pobliskiego źródełka : ) Wodopój okazuje się być bardzo popularnym miejscem w którym w wodę zaopatrują się tubylcy bo jest tu kilka zatoczek i zagospodarowana ścieżka do wystającej ze zbocza rury.

Można zacząć gotować wodę na herbatę, szykować jedzonko i zacząć się przepakowywać. W międzyczasie na pobliskim parkingu robi się tłoczno, bo najpierw podjeżdża samochód z kajakami a po nim sukcesywnie zaczynają pojawiać się klienci. W końcu przychodzi i na nas czas, więc najpierw odstawiam Pysiota do zacienionej zatoczki przy źródełku, później znosimy rzeczy nad wodę a na koniec wodujemy kanu.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Startujemy na wysokości około 162 m.n.p.m. a pierwsze kilkaset metrów to w sumie leniwe pływanie i kilka płycizn, ciekawsze bystrza pojawiają się po ponad kilometrze. Jedno z nich to tak naprawdę przy zastanym poziomie wody naturalny próg przez, który można co prawda przepłynąć ale tylko wisząc co metr-dwa na kamieniach tak jak to demonstrują tubylcy na wypożyczonych kajakach.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

My oczywiście wychodzimy na brzeg - najpierw ja by przyjrzeć się przeszkodzie. Później Myszka z aparatem dokumentuje sytuację, a ja w płytkiej wodzie przepycham kanu.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Do spiętrzającej wodę elektrowni trafia się kilka kolejnych fajnych technicznych bystrzy oraz kolejny już niższy próg - tym razem sztuczny. Na nim ponownie się spławiamy. Przy tamie najpierw przenosimy rzeczy na drugi koniec przenoski, a później już w cieniu robimy sobie przerwę na pływanie i obserwowanie jak tubylcy śmigają przez zjeżdżalnię zaczynającą się na krawędzi wału i kończącą w wodzie 2o-3o metrów dalej.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Szkoda, że to nie zabawa dla naszej kanujki. Kilka kolejnych zakrętów rzeki przynosi kolejne bystrze, ale to nic w porównaniu z tym co widzimy skręcając w lewo przed mostem w Tarrasac. Co prawda przy brzegu była tabliczka z informacją, że bystrze jest niebezpieczne (czyli powtórka z Tarnu), ale to co widzimy przed sobą sprawia, że szybko dobijamy do lewego brzegu by ochłonąć. Myszka chce byśmy się albo spławili albo przenieśli. Dla mnie na jedno i drugie miejsce jest słabe a na dodatek widzę linię, która pozwoli spłynąć nie kasując kanu i jednocześnie jest w zasięgu naszych umiejętności. Przez dobrych kilka minut skupiamy się do tego by ruszyć obserwując przy okazji jak płyną tubylcy i gdzie ich wywraca, przypina albo podwiesza. Wychodzi, że wybranej linii nie trzeba modyfikować niemniej z szacunku dla rzeki na wszelki wypadek wiążę linką wszystkie nasze rzeczy. W końcu ruszamy - najpierw mocno naciągając z prawej strony tak by prowadzić kanu w pobliżu trzech głazów po prawej stronie dość szerokiej rynny, którą tu prowadzi główny nurt. Idzie dobrze i dopiero przed wyprowadzającym do cofki skrętem w prawo zaliczamy przyłożenie w jakiś kamień.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

W cofce robimy kolejny postój - raz by ochłonąć, dwa by sprawdzić dolny odcinek tego … toru kajakowego! : ) Zwiad wypada pomyślnie, dalej jest ewidentnie łatwiej, choć slalom miedzy kamieniami i tak będzie wymagający. Ponownie też obserwujemy w akcji lokalasów, co znów pozwala potwierdzić trafność naszej linii. Po tym jak ruszamy wszystko było by ładnie i w ogóle pięknie gdyby nie to, że moje założenie, że przycupnięta do kamienia powyżej nas załoga wykaże się rozsądkiem i poczeka nieco aż spłyniemy. Niestety najarane (sądząc po skręcie jaki między nimi chwilę wcześniej krążył) chłopaki dobrze się bawią i ruszają chwilę po nas by po kilkunastu metrach wbić się nam w rufę. Co prawda wywrotki nie ma, ale za ten debilizm puszczam im po polsku taką wiązankę jakiej dawno nie dane mi było z siebie wyrzucić. Pod mostem na kilkudziesięciu metrach woda ponownie się uspokaja i wykorzystujemy to by znów dobić do brzegu i rozpoznać kolejne bystrze.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Myszka zostaje w kanu a ja idę najpierw przy kampingu w stronę ruin Moulin de Tarassac po czym z niewesołymi przemyśleniami wracam na płyciznę i przechodzę na lewy brzeg do miejsca gdzie woda zaczyna się burzyć. Na mapie wodę w tym miejscu przegradza czarna kreska i z tego co tu widzę to nie zrobiono tego bez powodu. Moje pierwsze wrażenie z przeciwnego brzegu okazuje się być słuszne: tego kamiennego ogródka nie spłyniemy : ( Nawet gdyby wody było więcej to i tak jedyna sensowna linia dla tak długiego kanu wyprowadziła by nas centralnie na kamienie już po trudnościach. Ale wody jest mało - mogę co najwyżej przeanalizować linię którą się spławimy i wcielić pomysł w życie.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

W czasie gdy ja brodzę w przyjemnie ciepłej wodzie z przymocowaną do kanu cumką Myszka ponownie zajmuje się dokumentowaniem tej operacji. Z miejsca gdzie wsiadamy do kanu do kolejnego bystrza jest może 2oo-3oo metrów i z daleka wygląda ono na spływalne. Gdy podpływamy bliżej nadal wygląda podobnie, choć tu już widać, że będzie płytko. Ruszamy. Wszystko idzie dobrze do chwili gdy już w środku bystrza dostrzegamy jak wygląda dosłownie ostatni przed spokojną wodą rząd kamieni przez które przewala się tu Orb. Krótka myśl: będzie boleć. Kanu, nie nas. I faktycznie szorując dnem po tych ostatnich kamieniach słyszę pękniecie gdzieś w okolicy dna. Można już tylko zacisnąć zęby z bezsilności : ( Do jakiejś pustej plaży i tak mieliśmy dobić przy pierwszej okazji, a ta trafia się po kilkuset metrach tuż przy ujściu potoku Jaur do naszej rzeki.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Miejsce jest całkiem całkiem, ale okazuje się, że woda jaką niesie Jaur temperaturą przypomina tę z Femunda. O ochładzającym pływaniu nie ma mowy, tu można się raczej hipotermii nabawić. Postój kończy się na gotowaniu i oględzinach kanu. Oczywiście byliśmy ciekawi co trzasnęło i okazało się, że na odcinku jakiegoś metra pękł laminat - dokładnie w osi dna po jego wewnętrznej stronie. Hmmm, będzie klejenie.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Przewodnik podaje, że od Tarassac do Roquebrun czyli na odcinku ok. na 15km naliczymy około 3o bystrzy. Czyli średnio co 5oo metrów "będzie się działo" : ) Bajka. Dla mnie. Bo Myszka chyba jest już zmęczona. W każdym razie w przeciwieństwie do mnie ta perspektywa jej nie cieszy. Ciężko te wszystkie bystrza opisywać, ale między Tarassac a Vieussan w pamięci najbardziej pozostają mi dwa. Pierwsze w miejscu gdzie Orb zwęża się na tyle, że praktycznie cały nurt przykrywają konary drzew - było tam trochę całkiem wysokich fal, które fajnie bujają jednocześnie chlapią nam nieźle do środka.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Drugie z nich przypomina płytkie bystrza na Trysilelvie i jest właśnie płytkie, szerokie i dość długie (3oo-4oom?) a jego pokonanie bez nadwyrężania poszycia kanujki wymagało ode mnie praktycznie ciągłego używania "wstecznego". Zarówno autor przewodnika jak i tablice informacyjne przy tamie z rynną wspominały, że po 4 i 7km od most w Tarassac są na rzece dwa "podmywalne" mostki, które przy wyższym stanie wody zamieniają się syfony. Można to sobie zobaczyć w opisie Orb'a na stronie http://www.kajaktour.de/orb.htm. Jednak z togo co zastajemy wynika, że jest to już historia bo oba zostały przebudowane i są teraz znacznie wyższe. Zdjęcie zdobiące okładkę przewodnika "Withe Water Massif Central / Peter Knowles"  jest zrobione na pierwszym bystrzu poniżej Vieussan i spodziewałem się, że "będzie się działo" a … nic się nie działo.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Przy zastanym poziomie wody było płytkie i trzeba było uważnie manewrować ale nic więcej. Pozostał lekki niedosyt : ) Za to nieco dalej zaliczamy przygodę z kolejnym bystrzem, tym razem koło młyna poniżej tej wioski. Tam Myszka za mocno koryguje nasz kurs i by nie dać się ustawić bokiem na dużych falach w dolnej jego części kontynuując skręt uciekamy do lewego brzegu. Woda co prawda w wąskiej cofce nie porusza się szybko, ale kontynuacja z tego miejsca z dużym prawdopodobieństwem nie da nam czasu by skorygować linię na tyle by nie wpaść na kamień na który wyrzuca siła głównego nurtu.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Miejsce jest też mało komfortowe by się spławić (krzaki przy brzegu) ale ostatecznie decydujemy się na spławienie. Poniżej bystrza rzeka jak by się uspokajała a my zaczynamy się rozglądać za kawałkiem płaskiego brzegu.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Wpływając do Wąwozu Orb dostrzegam w oddali tabliczkę przymocowaną do wielkiego głazu. Gdy jesteśmy już blisko niej okazuje się, że jest na niej narysowana trupia czaszka i strzałki skierowane w dół oraz kolejna strzałka skierowana już w prawo. Czyżby syfon? Jakieś dwieście metrów poniżej tego kamienia w sumie w najwęższym miejscu tego kanionu dostrzegamy kawałek równego terenu. Po wyjściu na brzeg okazuje się, że trafia się nam malownicza miejscówka w pierwszej dziesiątki najfajniejszych biwaków jakie mieliśmy nad rzekami. Płaskiej przestrzeni jest tak na jeden namiot komfortowo lub dwa ale ciasno. No i jesteśmy już na jakichś 97 m.n.p.m. czyli od rana obniżyliśmy się o 65m i nawet jeżeli tama i trzy progi zgarnęły 2om to i tak na mniej niż 2okm zaliczyliśmy 45m wysokości bystrzy. Rzucam też okiem - już na spokojnie - na przewodnik i okazuje się, że te bystrze koło młyna jest wyceniane na WW II+. Wejść w cofkę na takiej wodzie taką łajbą? Myszko - szacun : ) Wracając do naszego biwaku to po obu stronach rozpościerają się ściany kanionu a poniżej nas widać ogrodzenie bardzo kamienistej łąki. Z mapy domyślam się, że to już zabudowania la Razègue. Przez deficyt płaskiej powierzchni wyjątkowo nie zaczynamy od rozłożenia namiotu - tylko by przeszkadzał przy wieczornej krzątaninie. Dzisiejsza kolacja to upichcone przez Myszkę placki ziemniaczane - pychotka a gdyby były ze śmietaną to powinny dostać *** w przewodniku Michelina : ) Kolejna ciekawostka jest związana z wiatrem. Bo od jakiegoś czasu z góry doliny wieje całkiem silny choć nie porywisty i do tego bardzo ciepły wiatr. Zaczynam szukać w pamięci, hmmm .. Mistral? Do sprawdzenia w domu. Gdy leżymy w śpiworach okazuje się, że wiatr jest na tyle silny, że trzeba nieco zasłonić tropikiem wejście do namiotu bo inaczej rano utoniemy w nawiewanym piasku. Przez tę lekką duchotę w środku usypiamy dopiero przed północą.

D2

W nocy miałem jakieś głupie sny o tym, że nasz namiot podtapia rzeka, ale rano okazuje się, że wszystko jest po staremu. Choć w sumie nie, bo poziom wody w rzece w stosunku do wieczora spadł ze 2ocm! Na to wskazują zarówno leżące na skale a zanurzone wczoraj wieczorem w wodzie butelki, a o tym, że to na pewno nie jest złudzenie upewniają mnie dodatkowo wystające z wody kamienie, które przy wychodzeniu z kanu były całkiem zanurzone.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

W czasie śniadania (tym razem eksperymentując z ciastem zrobiłem już coś w rodzaju podpłomyków) i pakowania się woda opada o kolejnych kilka centymetrów. No szok normalnie. A przy tej okazji problem, bo oznacza, że na wodzie będzie bardzo ale to już bardzo płytko : ( Miłą niespodzianką jest natomiast wypuszczone z pobliskich zabudowań la Razègue stado kóz. W końcu wodujemy naszego Proroka - z wodą jest faktycznie słabo, ale daje się płynąć. W przeciwieństwie do wczorajszego wieczora nie mamy jednak rzeki dla siebie - kilka minut przed naszym odpłynięciem na wodzie pojawia się kajakowy tandem.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Do mostu w Ceps na wodzie nie dzieje się nic specjalnego, natomiast za nim raz wychodzimy z kanu by je spławić a raz trafia się dość techniczne (w sensie manewrowania między kamieniami na szybkiej ale nie białej wodzie) bystrze w środku którego wchodzimy w cofkę. Tu znów Myszka chce się spławiać ale wybijam jej to z głowy twierdząc że wyjście z cofki i przemknięcie przez jego dolną część bez ciorania kanujki jest w naszym zasięgu.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

I faktycznie spokojnie się wyrabiamy : ) Pływanie tego odcinka kończy się w Roquebrun przed mostem – po dowolnej stronie. Wy wybierany zacienioną i spokojniejszą lewą. Zostawiam z rzeczami Myszkę a sam – tradycyjnie z wiosłem – idę na stopa. Dziś wyjątkowo łapanie mi nie idzie i po gdzieś pół godzinie stania w upalne południe na wylocie w stronę Tarassac ruszam z buta. Pierwszy samochód łapię dochodząc do kolejnej wioski i jadę … ze 2km – do Ceps. Tam już po krótszym staniu znów ruszam z buta by dosłownie na wysokości miejsca gdzie dziś w nocy spaliśmy złapać kolejną okazję. Tym razem jadąc w starym Austinie Mini docieram do głównej drogi za Tarassac. Tam początkowo znów kilkanaście minut stoję na wylocie, ale mimo dużego ruchu nie łapię nic i zdesperowany ruszam z buta. Po jakimś kilometrze po raz trzeci uśmiecha się do mnie szczęście, bo zatrzymuje się para starszych Niemców i z nimi docieram już do Le Poujol. Przed dojściem do samochodu robię kilka zdjęć mostu i z mostu. Sam Pysiot stoi tam gdzie stał a ja przed odjazdem zachodzę jeszcze do źródełka by się napić kilku głębokich łyków wody.

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

Orb, Massiv Central, NorthQuest, kanu, spływ

W drodze powrotnej zatrzymuję się w Tarassac by zrobić kilka zdjęć z góry na bystrza, podobnie w Ceps i za Ceps. W Roquebrun pozostaje się już tylko spakować, wskoczyć do Orb’a by schłodzić i wybrać na nawigacji jakiś cel nad morzem. Wybieram położoną za Adge Marseillan-Plage. Ale to już inna bajka : )

(c) Piotrek i Magda Kaleta / Szuwrarki Kanu Team

______________________________

Dyskusja na forum